środa, 28 czerwca 2017

NOWOŚCI CZERWCA: SKÓRA ATOPOWA, EKSKLUZYWNE PERFUMY I CZY WARTO SIĘGAĆ PO PRÓBKI KOSMETYKÓW?

Czerwiec zleciał tak szybko, że koniec miesiąca jest tuż, tuż, a przecież na blogu nie pojawiły się jeszcze moje kosmetyczne nowości! Najwyższa pora, aby to szybko nadrobić, więc zaopatrzcie się w herbatkę / kawę / cokolwiek  na co tylko macie ochotę i zapraszam Was do lektury! Będzie trochę o skórze atopowej, o tym czy lubię próbki kosmetyków i o produktach, do których wracam.


Pierwszą nowością na którą się skusiłam było naturalne mydło w płynie Yope o zapachu werbeny. Spodobało mi się, gdy miałam okazję przetestować je u mojej Mamy. Jest bardzo przyjemne w użyciu i świetnie domywa wszystkie zanieczyszczenia. Jest delikatne i naturalne, więc idealnie nadaje się również do pielęgnacji i czyszczenia pędzli do makijażu. Znakiem rozpoznawczym marki są  przede wszystkim naturalne składy oraz niski stopień przetworzenia. Produkt nadaje się dla alergików oraz wegetarian i wegan. Z daleka przyciąga stylową etykietką i przepięknym zapachem. Aromat werbeny jest bardzo świeży i orzeźwiający, trochę przypomina cytrusy. Przy regularnym używaniu mydła zauważyłam, że skóra jest mniej przesuszona i wyraźnie wygładzona, więc myślę, że na stałe zagości w mojej łazience.


Jakiś czas temu trafiła do mnie paczka zawierająca dwa produkty marki NovaClear, z linii Atopis przeznaczonej do pielęgnacji skóry bardzo suchej, i wrażliwej, wręcz atopowej. Seria zawiera olej konopny znany z właściwości upiększających oraz regulujących wydzielanie sebum. Ekstrakt z lukrecji odpowiada za zatrzymywania wody w tkankach, a co za tym idzie nawilża i koi skórę. Dodatkowo łagodzi stany zapalne i podrażnienia oraz przyspiesza gojenie. W bardzo krótkich i zachęcających składach nie znajdziemy żadnych drażniących substancji chemicznych.


Testowanie zaczęłam od płynu do mycia twarzy i ciała. Pierwsza uwaga - całkowity brak zapachu, ale jak najbardziej rozumiem, że substancje zapachowe często są alergenami, a tutaj minimalizujemy jakiekolwiek ryzyko. Jeśli chodzi o konsystencję, to jest raczej wodnista, a sam żel - przezroczysty. Niestety dość słabo się pieni i dla mnie jest zbyt rzadki. Po jego użyciu nie miałam zwykłego uczucia odświeżenia i czułam się z tym źle. Praktycznie rzecz biorąc miałam ochotę wziąć kolejny prysznic i bardzo mi to przeszkadzało. Podczas mycia twarzy miałam dokładnie te same odczucia.


W komplecie otrzymałam również drugi krok w pielęgnacji czyli tubkę kremu natłuszczającego do twarzy i ciała. Tutaj było lepiej, choć zacznę od największego minusa czyli całkowicie niedopasowanego do konsystencji opakowania. Produkt jest niesamowicie gęsty i wyciskanie go przez mały otwór tubki już przy pierwszej aplikacji skończyło się pęknięciem na zgrzewie... Zdecydowanie lepiej sprawdziłby się zwykły słoiczek. Produkt zostawia na skórze tłusty film, który utrzymał się przez całą noc. Osobiście nie przepadam za tak trwałymi produktami do ciała, ale dla posiadaczek skóry bardzo suchej może to być spory plus. Jednocześnie nie zauważyłam, aby krem w jakikolwiek  sposób zapychał. Koniec końców okazało się, że moja skóra w tym momencie nie potrzebuje aż tak silnej dawki nawilżenia, więc planuję wrócić do niego zimą. Cała seria może sprawdzić się u tych z Was, które mają naprawdę mocno problematyczną i przesuszoną skórę.


Po długim używaniu mojego ukochanego jaśminowego kremu pod oczy z Ziaji zamarzyła mi się mała odmiana. Jakiś czas temu pisałam Wam o świetnym kremie do twarzy Dermedic, więc idąc za tropem postanowiłam wypróbować również krem specjalny pod oczy i na powieki do skóry nadwrażliwej Tolerans Sensitive. Pierwszy plus należy mu się za bardzo poręczne i kompaktowe opakowanie z pompką. Drugi plus to niesamowicie lekka konsystencja, przez co kosmetyk bardzo szybko się wchłania. Dla mnie to coś pomiędzy żelem, a wodą. Bardzo się z nim polubiłam, bo jest wprost stworzony na lato, gdy potrzebujemy mocnego działania, a jednocześnie lekkości i uczucia świeżości. Tym większe jest moje zdziwienie, że testowałam kiedyś krem do twarzy z tej właśnie serii i zdecydowanie go nie polecałam.

DOBRE DROGERYJNE KREMY POD OCZY: SORAYA, NIVEA & ZIAJA

Od wspomnianego wyżej kremu do twarzy, również postanowiłam zrobić sobie krótką przerwę. Skóra ma tendencję do przyzwyczajania się, więc warto czasem zmienić używane kosmetyki. Kiedy tylko skończę słoiczek zaczynam testowanie kremu nawilżającego Bioderma Hydrabio Creme. Jak widzicie w pielęgnacji stawiam ostatnio na mocno nawilżające produkty, bo zauważyłam, że dzięki nim moja skóra wygląda na zdecydowanie bardziej promienną i jasną. Jedynym produktem marki, który do tej pory testowałam był osławiony płyn micelarny, który jednak nie zrobił na mnie wrażenia. Jestem ciekawa czy w tym wypadku będę mieć inne zdanie. Może znacie ten kosmetyk i napiszecie mi, jakie są Wasze doświadczenia?


Ogromnym plusem przy robieniu zakupów w drogeriach internetowych są próbki dołączane do zamówień. Osobiście je uwielbiam, chociaż często zdarza mi się o nich zapomnieć i później znaleźć w czeluściach szuflady ;) Dzięki nim mam okazję sprawdzić czy dany produkt mnie zainteresuje bez potrzeby inwestowania w pełnowymiarowe opakowanie. Czy Wy też uważacie, że zdecydowanie więcej takich próbek powinno pojawić się w sklepach stacjonarnych? Pod tym względem wciąż jesteśmy daleko w tyle i za każdym razem, gdy proszę o próbkę mam wrażenie, że ekspedientki patrzą raczej nieprzychylnie. Cóż...

Nie testowałam jeszcze marki własnej Douglas, więc przy najbliższej okazji planuję małe SPA i użycie kremowego peelingu ryżowego, którego zadaniem jest oczyszczenie skóry i pobudzenie krążenia. Do tej pory najlepiej sprawdzał się u mnie domowy peeling kawowy, po którym mam niesamowicie gładką skórę. Jednak ten brzmi "azjatycko" i idealnie wpisuje się w obecne pielęgnacyjne trendy, więc jestem ciekawa efektów. Nowością w mojej kosmetyczce jest również próbka kremu do twarzy Origins Make A Difference Plus. W internecie ma bardzo dobre opinie, a dodatkowo wiele osób chwali jego beztłuszczową konsystencję.


Dość dawno na blogu nie pojawiały się żadne nowości do pielęgnacji włosów. Szampon i odżywka John Frieda Full Repair to seria naprawcza przeznaczona do włosów zniszczonych. Zapewnia ochronę i odbudowę, przyda się szczególnie przy włosach farbowanych, rozjaśnianych i poddawanych zabiegom termicznym. Ostatnio zdecydowanie częściej suszę włosy suszarką, więc na pewno przyda im się dodatkowe odżywienie.

Rozjaśniająca maseczka Cettua to kolejna z maseczek w płacie, które po prostu uwielbiam. Zdecydowanie mogę już nazwać siebie "maseczkoholiczką" ;) Pierwszy raz będę też testować inny rodzaj maseczki, który robi furorę zwłaszcza na zagranicznym youtube. Maseczka do ust Sephora ma przede wszystkim nawilżyć i jestem ciekawa czy tego typu gadżet rzeczywiście się sprawdzi. Dajcie znać jeśli już jej używałyście.


Na koniec perfumy, które zdecydowanie należy zaliczyć do kategorii ciężkich i wieczorowych. Po spryskaniu się zapachem Alien Thierry Mugler czułam go na skórze jeszcze kolejnego dnia. Na razie jest dla mnie zbyt mocny, latem wolę lżejsze kompozycje. Sądzę, że wrócę do niego zimą, wtedy sprawdzi się dużo lepiej.


***
Jakie nowości pojawiły się w tym miesiącu u Was?
A może macie w planach jakieś ciekawe produkty?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

_________________________________________________

Masz do mnie jakiekolwiek pytanie?
Zadaj je proszę pod najnowszym wpisem.
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! ♡


Wszystkie komentarze zawierające autopromocję lub linki
reklamowe nie będą publikowane. Szanujmy siebie nawzajem!
__________________________________________________


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...