Pewnie większość z Was już w ogóle nie pamięta o świętach i żyje postanowieniami noworocznymi oraz karnawałową zabawą. Odrobinę na przekór, publikuję dziś ostatni już post w świątecznym klimacie. Pokażę Wam kilka cudów, które znalazłam pod choinką i tym samym, czego możecie spodziewać się w najbliższym czasie na blogu. Zaciekawieni? Zapraszam!
Na początek coś, co wszystkie lakieroholiczki kochają najbardziej czyli nowe kolory do kolekcji! Manicure hybrydowy całkowicie zawładnął rokiem 2016, a na moich paznokciach pojawiały się co chwilę nowe odcienie. Z resztą patrząc po polubieniach i komentarzach, a zwłaszcza top nine mojego instagrama - marie_velte, stylizacje paznokci cieszą się wśród Was największą popularnością, co ogromnie mnie cieszy :)
Wracając do kolorów - moja kolekcja powiększyła się o cztery kolory oraz bazę i top. Jak wiecie, do tej pory manicure robiłam na lakierach Semilac, stąd trzy nowe odcienie: 097 Indian Roses - piękny odcień różu o ciepłej beżowej tonacji, 123 Szeherezada - intensywna ciemna, karminowa czerwień wpadająca w wiśniowe tony oraz 159 Yasmin Kiss - rozbielony odcień jaśminu z nutą różu. Kolejne buteleczki to dla mnie zupełna nowość - lakier Neonail w kolorze Cuddle Me z przepięknej kolekcji Warming Memories oraz baza i top. Jestem ciekawa czy zauważę różnicę między markami i jak wypadną w testach. Do tej pory używałam z Neonail klasycznego nudziaka Natural Beauty - klik, ale na bazie i z topem Semilaca, więc teraz chcę wszystko zrobić jak należy :)
Zmiana lakieru na moich paznokciach będzie prostsza i szybsza, bo pod choinką znalazłam również zestaw klipsów do zdejmowania hybryd. Koniec z folią! Mam już za sobą pierwsze użycie i przyznam, że są świetne - poszło naprawdę szybko i sprawnie. Klipsy są wykonane z grubego, porządnego plastiku i wyglądają naprawę profesjonalnie. Jedynym elementem, który budzi moją obawę są ząbki przy zatrzasku, nie wiem czy nie uszkodzą się przy dość częstym używaniu. Na pewno dam Wam znać jeśli zauważę coś niepokojącego.
Pozostając w temacie paznokci, kolejny piękny prezent to zestaw do manicure japońskiego. Chociaż moje paznokcie są w dobrej kondycji i właściwie nic się z nimi nie dzieje, zdaję sobie sprawę, że ciągłe nakładanie hybryd oraz zimowa aura im nie służą. Czytałam wiele dobrego na temat manicure japońskiego oraz tego w jak ekspresowym tempie poprawia wygląd i stan paznokci. Myślę, że teraz mam najlepszy moment, aby trochę zadbać o ich kondycję, a następnie wrócić do nakładania hybryd, bo mam już mnóstwo pomysłów na nowe stylizacje!
Wracając do kolorów - moja kolekcja powiększyła się o cztery kolory oraz bazę i top. Jak wiecie, do tej pory manicure robiłam na lakierach Semilac, stąd trzy nowe odcienie: 097 Indian Roses - piękny odcień różu o ciepłej beżowej tonacji, 123 Szeherezada - intensywna ciemna, karminowa czerwień wpadająca w wiśniowe tony oraz 159 Yasmin Kiss - rozbielony odcień jaśminu z nutą różu. Kolejne buteleczki to dla mnie zupełna nowość - lakier Neonail w kolorze Cuddle Me z przepięknej kolekcji Warming Memories oraz baza i top. Jestem ciekawa czy zauważę różnicę między markami i jak wypadną w testach. Do tej pory używałam z Neonail klasycznego nudziaka Natural Beauty - klik, ale na bazie i z topem Semilaca, więc teraz chcę wszystko zrobić jak należy :)
Zmiana lakieru na moich paznokciach będzie prostsza i szybsza, bo pod choinką znalazłam również zestaw klipsów do zdejmowania hybryd. Koniec z folią! Mam już za sobą pierwsze użycie i przyznam, że są świetne - poszło naprawdę szybko i sprawnie. Klipsy są wykonane z grubego, porządnego plastiku i wyglądają naprawę profesjonalnie. Jedynym elementem, który budzi moją obawę są ząbki przy zatrzasku, nie wiem czy nie uszkodzą się przy dość częstym używaniu. Na pewno dam Wam znać jeśli zauważę coś niepokojącego.
Pozostając w temacie paznokci, kolejny piękny prezent to zestaw do manicure japońskiego. Chociaż moje paznokcie są w dobrej kondycji i właściwie nic się z nimi nie dzieje, zdaję sobie sprawę, że ciągłe nakładanie hybryd oraz zimowa aura im nie służą. Czytałam wiele dobrego na temat manicure japońskiego oraz tego w jak ekspresowym tempie poprawia wygląd i stan paznokci. Myślę, że teraz mam najlepszy moment, aby trochę zadbać o ich kondycję, a następnie wrócić do nakładania hybryd, bo mam już mnóstwo pomysłów na nowe stylizacje!
Myślę, że w sporej części z nich pojawi się lustrzany błysk pyłku Semiflash Mettalic, bo to właśnie jego opakowanie widzicie na zdjęciu. Obok dołączony gratis czyli żel w kolorze Grunge 016, podejrzewam, że "pofrunie" gdzieś dalej, bo mnie się raczej nie przyda. Złote cudeńko czyli regulowany naszyjnik z Sotho z sześciokątem i trójkątem, który pokazywałam już Wam na mojej wishliście. Uwielbiam ten minimalistyczny design i subtelne ozdoby, które pięknie komponują się z większością stylizacji.
Kolejne dwa cuda to moje ulubione produkty do ust, oczywiście z Bourjois. Pomadka matowa Rouge Editin Velvet numer 14 Plum Plum Girl ma kolor ciemnej śliwki i przepięknie wygląda na ustach. To typowo jesienno-zimowy odcień, który wysycha na ładny i trwały mat. Moja druga ukochana seria pomadek to Aqua Laque, na zdjęciu numer 07 Fuschia Perche o intensywnym czerwono-malinowym odcieniu. Już nie mogę doczekać się lata i wakacji, bo właśnie wtedy używam tej serii ze względu na lekkie wykończenie.
Wśród nowych akcesoriów kosmetycznych pojawił się też puszek z Donegala - piękne, puchate, różowe cudeńko. Mój ulubiony puszek z Inglota wybierze się już niedługo na zasłużoną "emeryturę i konieczne było zastępstwo. Patrząc na jego grubość i objętość zapowiada się bardzo obiecująco. Niestety wciąż nie mogę się przekonać do aplikacji pudrów pędzlem, jestem zbyt wielką fanką puszków :)
Najprawdopodobniej będzie się to jednak musiało zmienić, bo do mojej kolekcji pędzli dołączył pierwszy pędzel do pudru Hakuro H55. Jest duży i miękki, bardzo puchaty - jestem ciekawa jak się sprawdzi i czy przekonam się do używania pędzli. Przy aplikacji podkładu wciąż bardziej lubię gąbeczki BB i palce, niż pędzle. Jasna kredka, którą widzicie na zdjęciu to kredka rozświetlająca łuk brwiowy IsaDora. Zakochałam się w niej od pierwszego użycia, bo jest niesamowicie napigmentowana. Idealnie sprawdza się również przy rozjaśnianiu wewnętrznego kącika oraz linii wodnej - wygląda bardzo naturalnie! Druga z kredek to konturówka do ust Inglot nr 74. Ma przepiękny odcień różu, który powinien idealnie zgrać się z większością moich produktów do ust. Świetnie będzie też wyglądać solo.
Czy Wy widzicie ten wielki słój? Mój ulubiony zapach, który mogłabym palić non stop! Mowa oczywiście o świecy Yankee Candle Fluffy Towels - aromat świeżości na wyłączność i w każdej chwili :) Odkąd ją dostałam zapalam ją niesłychanie często i zużyłam już niemal 1/3, ale przyznaję - jestem od niej uzależniona...
Na koniec zostawiłam prawdziwe rarytasy czyli dwie paletki cieni. Pierwsza z nich była największą niespodzianką, dosłownie zaniemówiłam.! Paletka Urban Decay z limitowanej edycji Gwen Stefani - przeboska, przecudna i nie do zdobycia! A jednak! Zamarzyłam o niej gdy tylko zobaczyłam pierwsze swatche. Jakość wykonania, materiał, design, kolory, pigmentacja... Tu po prostu wszystko jest na najwyższym poziomie i idealnie współgra. Sami zobaczcie - ja się zwyczajnie rozpływam!
Ostatnia paletka to bardziej popularna Zoeva Cocoa Blend, druga w mojej kolekcji. Urzekła mnie ciepłymi i starannie dobranymi kolorami, które nadają się do skomponowania wielu nietuzinkowych makijaży. Czuję, że mój poranny make up będzie teraz "odrobinę" dłuższy :) O obu paletkach z pewnością napiszę więcej w osobnych postach, kiedy już trochę je przetestuję.
***
Jak podoba Wam się ta zapowiedź kosmetycznych nowości na blogu?
Który produkt zainteresował Was najbardziej? Dajcie znać!
Hojna choinka :D
OdpowiedzUsuńSuper prezenty dostałaś! Kolory w paletce Urban Decay przecudowne :)
OdpowiedzUsuńNa żywo są jeszcze ładniejsze! Czuję, że będzie najczęściej używaną w tym roku :)
UsuńAle super prezenty, same cudowności ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak - już łapki zacieram na myśl o przyjemności używania :)
UsuńSame fajne rzeczy, ale paleta Gen zdecydowanie nsjlepsza. Ten niebieski cień prezentuje się genialnie, choć nie przepadam za takimi kolorami na oku :)
OdpowiedzUsuńJa na co dzień wolę beże i brązy, ale marzył mi się właśnie taki niebieski cień. Obłędnie podkreśla brązową tęczówkę!
UsuńWow, bardzo duzo śiwetnych rzeczy ! Szczególnie zazdroszczę jednak świecy ! :)
OdpowiedzUsuńŚwieca długo wyczekiwania i "najulubiona" :) Jaki zapach Ci się marzy?
UsuńCocoa Blend mam i ja ;)
OdpowiedzUsuńBo kobiety kochają to, co piękne :)
UsuńPaletka Zoeva najbardziej mnie zauroczyła! Musiałaś być grzeczniejsza, bo mikołaj był hojniejszy ;p
OdpowiedzUsuńCały rok się starałam :)
UsuńPiękne prezenty :) Paletki świetne, zapach Fluffy Towels znam z wosków i bardzo lubię. A nad zestawem do manicuru hybrydowego zastanawiałam się ostatnio w drogerii :)
OdpowiedzUsuńJa ogólnie hybrydy bardzo polecam. Wystarcz odrobina wprawy i wyczarowuje się cuda. Tylko, że jak raz się wkręcisz to już koniec! Nowe kolory lakierów, gadżety... Kobiecy zawrót głowy :)
Usuńpaleta zoeva - im dłużej na nią patrzę tym bardziej chciałabym mieć ją w swojej kosmetyczce! jest piękna!
OdpowiedzUsuńPo pierwszych testach mogę zdecydowanie potwierdzić, i dodać, że na oczach jest jeszcze piękniejsza :)
UsuńCudne prezenty! Bardzo hojny św.Mikołaj był w tym roku! Mi się najbardziej spodobał łańcuszek, też mam podobny i taka minimalistyczna biżuteria dla mnie jest najładniejsza! :)
OdpowiedzUsuńChyba byłam grzeczna :) Minimalne jest piękne :)
UsuńIle cudowności ! Paletki- mistrzostwo :)
OdpowiedzUsuńWszystkie cudowności będą szerzej opisane na blogu jak tylko je przetestuję :)
UsuńŚwietne zestawienie kolorystyczne ma paleta Zoeva Cocoa Blend:).
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś się na nią zdecyduję, bo ze swojej Naturally Yours jestem bardzo zadowolona:).
Ja teraz mam obie i naprawdę nie umiem powiedzieć, którą uwielbiam bardziej <3
Usuń