Część z Was, obserwująca mnie na instagramie już wie, że ostatni weekend spędziłam na spotkaniu blogerek urodowych w Krakowie. Nie przeszkodziła nam, ani ponura pogoda, ani obecny wszędzie smok-smog :) Spotkanie było nadzwyczajnie udane i mam nadzieję, że nie ostatnie. Oczywiście nie obyło się bez kosmetycznych paczuszek, dlatego jeśli jesteście ciekawi, jakie recenzje pojawią się w najbliższym czasie na blogu - zapraszam do czytania!
Bardzo cieszy mnie różnorodność przywiezionych kosmetyków - od pielęgnacji po makijaż, chociaż żałuję, że nie pojawiła się żadna firma z lakierami do paznokci. Z resztą znacie moją słabość do manicure hybrydowego. Na początek produkty do ust, których jest całkiem sporo, w kolorówce przodowała marka Bell Cosmetics, której do tej pory nie miałam okazji testować, chociaż jest bardzo popularna. Tak się jakoś złożyło, że do tej pory zawsze omijałam ich szafę.
◊ SPOTKANIE BLOGEREK W RYBNIKU 14.05.2016
Na początek dwa produkty pielęgnacyjne. Pierwszy z nich to peeling do ust Lip Scrub - różowy sztyft z naprawdę delikatnymi drobinkami. Do tej pory używałam Sylveco, który jest zdecydowanie grubszy i mocniejszy. Przy pierwszym użyciu w produkcie Bell nie przypadła mi do gustu dziwnie "zapychająca" warstwa, która pozostała na ustach. Czułam produkt na ustach, ale miałam wrażenie, że nie nawilża, a tworzy dziwną nie przepuszczającą powietrza i nawilżenia strukturę. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Póki co, planuję dać mu jeszcze szansę. Drugi produkt to ochronny balsam do ust z SPF 20, co jest dla mnie ogromnym plusem. Wydaje się być tłusty i mocno nawilżający. Użyłam go dziś będąc na dworze, bo przy obecnym mrozie moje usta domagają się nawilżenia i po nałożeniu od razu było lepiej. Oba produkty mają naprawdę bardzo delikatny i ledwo wyczuwalny zapach.
Kolejny sztyft to wykręcana pomadka z serii Secretale Nude Lipstick nr 06 do ust o naturalnym jasno-różowym odcieniu. Podobny produkt marki Carmex pokazywałam Wam kiedyś tutaj. Działanie wydaje się byś również podobne. Daje lekki i naturalny kolor, ale raczej nie możemy się po nim spodziewać spektakularnego nawilżenia. Wrzuciłam go do szuflady, aby poczekał do lata.
Kolejny produkt jest z pogranicza pielęgnacji i kolorówki. Nawilżający olejek do ust All Day & Night Moisturing Lip Oil nr 01, to kosmetyk nad którego zakupem zastanawiałam się już wcześniej, dlatego bardzo się cieszę, że do mnie trafił. Ma ciekawy, owalno - podłużny aplikator z miękkiej gąbeczki, jakby puchatej gąbeczki, zostawia subtelny błysk i nie lepi się. Testowanie trwa, ale myślę, że może być moim ulubieńcem lata. Nawet pachnie odrobinę wakacyjnie :)
Niespecjalnie przepadam za błyszczykami i praktycznie ich nie kupuję, ze względu na lepkość, której nie cierpię. Jednak jestem ciekawa jak po tak długim czasie sprawdzi się u mnie tego typu produkt. Błyszczyk Shiny Liquid Lips Strawberry Cream ma jasny różowy odcień i jest półprzezroczysty, co możecie zobaczyć na swatchach poniżej. Jego konsystencja i lepkość póki co, mnie nie przekonują, ale kto wie...
Ostatni kosmetyk do ust to matowa pomadka w płynie Mat Liquid Lips Dream nr 01 i przyznam, że właśnie jej jestem ciekawa najbardziej, bo tego typu produkty przeważnie świetnie się u mnie sprawdzają. Kolor wydaje się być ciekawy - delikatnie koralowy, ale naturalny. Aplikator jest może trochę toporny, ale całość wygląda zachęcająco.
Dalsza część kolorówki to trzy produkty z serii Secretale. Właściwie tak wyposażone możemy wykonać cały makijaż. Maskara Xtreme Lashes to wydłużająco-pogrubiający tusz, czyli coś o czym marzy każda kobieta. Ma prostą, niestety nie silikonową szczoteczkę, ale nie będę się uprzedzać i jeszcze wstrzymam się z oceną. Na uwagę zasługuje też wodoodporny cień do powiek w sztyfcie nr 02 czyli ciemna śliwka o błyszczącym wykończeniu. Tego typu produkty świetnie sprawdzają się w podróży, bo nic nie otworzy się, ani nie pokruszy w kosmetyczce. Od razu mogę też napisać, że mimo wodoodporności (faktycznie ciężko go rozmazać) nie musimy zmywać go specjalnym płynem. Ze swatch'em świetnie poradził sobie mój różowy płyn micelarny Garnier'a.
◊ SPOTKANIE BLOGEREK W RYBNIKU 14.05.2016
Na początek dwa produkty pielęgnacyjne. Pierwszy z nich to peeling do ust Lip Scrub - różowy sztyft z naprawdę delikatnymi drobinkami. Do tej pory używałam Sylveco, który jest zdecydowanie grubszy i mocniejszy. Przy pierwszym użyciu w produkcie Bell nie przypadła mi do gustu dziwnie "zapychająca" warstwa, która pozostała na ustach. Czułam produkt na ustach, ale miałam wrażenie, że nie nawilża, a tworzy dziwną nie przepuszczającą powietrza i nawilżenia strukturę. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Póki co, planuję dać mu jeszcze szansę. Drugi produkt to ochronny balsam do ust z SPF 20, co jest dla mnie ogromnym plusem. Wydaje się być tłusty i mocno nawilżający. Użyłam go dziś będąc na dworze, bo przy obecnym mrozie moje usta domagają się nawilżenia i po nałożeniu od razu było lepiej. Oba produkty mają naprawdę bardzo delikatny i ledwo wyczuwalny zapach.
Kolejny sztyft to wykręcana pomadka z serii Secretale Nude Lipstick nr 06 do ust o naturalnym jasno-różowym odcieniu. Podobny produkt marki Carmex pokazywałam Wam kiedyś tutaj. Działanie wydaje się byś również podobne. Daje lekki i naturalny kolor, ale raczej nie możemy się po nim spodziewać spektakularnego nawilżenia. Wrzuciłam go do szuflady, aby poczekał do lata.
Kolejny produkt jest z pogranicza pielęgnacji i kolorówki. Nawilżający olejek do ust All Day & Night Moisturing Lip Oil nr 01, to kosmetyk nad którego zakupem zastanawiałam się już wcześniej, dlatego bardzo się cieszę, że do mnie trafił. Ma ciekawy, owalno - podłużny aplikator z miękkiej gąbeczki, jakby puchatej gąbeczki, zostawia subtelny błysk i nie lepi się. Testowanie trwa, ale myślę, że może być moim ulubieńcem lata. Nawet pachnie odrobinę wakacyjnie :)
Niespecjalnie przepadam za błyszczykami i praktycznie ich nie kupuję, ze względu na lepkość, której nie cierpię. Jednak jestem ciekawa jak po tak długim czasie sprawdzi się u mnie tego typu produkt. Błyszczyk Shiny Liquid Lips Strawberry Cream ma jasny różowy odcień i jest półprzezroczysty, co możecie zobaczyć na swatchach poniżej. Jego konsystencja i lepkość póki co, mnie nie przekonują, ale kto wie...
Ostatni kosmetyk do ust to matowa pomadka w płynie Mat Liquid Lips Dream nr 01 i przyznam, że właśnie jej jestem ciekawa najbardziej, bo tego typu produkty przeważnie świetnie się u mnie sprawdzają. Kolor wydaje się być ciekawy - delikatnie koralowy, ale naturalny. Aplikator jest może trochę toporny, ale całość wygląda zachęcająco.
Dalsza część kolorówki to trzy produkty z serii Secretale. Właściwie tak wyposażone możemy wykonać cały makijaż. Maskara Xtreme Lashes to wydłużająco-pogrubiający tusz, czyli coś o czym marzy każda kobieta. Ma prostą, niestety nie silikonową szczoteczkę, ale nie będę się uprzedzać i jeszcze wstrzymam się z oceną. Na uwagę zasługuje też wodoodporny cień do powiek w sztyfcie nr 02 czyli ciemna śliwka o błyszczącym wykończeniu. Tego typu produkty świetnie sprawdzają się w podróży, bo nic nie otworzy się, ani nie pokruszy w kosmetyczce. Od razu mogę też napisać, że mimo wodoodporności (faktycznie ciężko go rozmazać) nie musimy zmywać go specjalnym płynem. Ze swatch'em świetnie poradził sobie mój różowy płyn micelarny Garnier'a.
Moje serce swoim wyglądem skradł jednak puder. Widzicie te cudne tłoczenia? Aż żal go użyć. Dodatkowo opakowanie ma zamknięcie, które uniemożliwia samoistne otwarcie się w torebce - wreszcie ktoś o tym pomyślał. Matujący puder utrwalający makijaż o numerze 02 ma ładny naturalny, lekko rozbielony odcień i już nie mogę się doczekać kiedy sprawdzę jak będzie zachowywał się z moimi ulubionymi podkładami.
Czas na zmianę kategorii, więc przechodzimy do pielęgnacji. Całkowitą nowością wśród moich kosmetyków są produkty niemieckiej marki Rau. Będę miała okazję przetestować bezalkoholowy tonik do twarzy z ekstraktem z pokrzywy (w samą porę, bo wszystko mi się pokończyło), kolagenową maskę w płatkach oraz nawilżająco-chłodzące płatki pod oczy. Mieliście już do czynienia z tą marką? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać jakie są Wasze wrażenia.
Kolejne kosmetyki sponsorowała firma Dermedic, o której pisałam Wam już w ulubieńcach pielęgnacyjnych 2016 roku, wspominając o najlepszym kremie do twarzy. Zestaw przeznaczony jest do skóry mieszanej i tłustej oraz problematycznej, ze skłonnością do trądziku. Jestem szczęściarą, bo tak naprawdę, poza krótkim czasem w okresie dojrzewania, nie miałam dużych problemów z cerą. Dlatego cały zestaw powędruje dalej. W skład zestawu wchodziły trzy produkty, które kompleksowo zadbają o skórę: płyn micelarny, serum na rozszerzone pory oraz preparat do stosowania punktowo. Jeśli będziecie ciekawe jego działania - za jakiś czas pytajcie w komentarzach. Podpytam i przekażę opinię :)
W moje łapki trafiła również paczuszka Oillan Balance i tutaj mam nadzieję, na hit kosmetyczny, bo oba produkty są dedykowane skórze suchej, odwodnionej i wrażliwej, czyli dokładnie takiej jak moja. Krem do twarzy oraz dermatologiczny żel do mycia już stoją w łazience i czekają na swoją kolej. Została mi dosłownie odrobina poprzedniego kremu i już nie mogę się doczekać, aż wypróbuję oba produkty.
Wobec kremu nawilżąjąco-ochronnego na dzień Beauty Oil mam zdecydowanie największe oczekiwania z wszystkich pokazanych kosmetyków. Odkąd tylko zerknęłam na skład czuję, że to naprawdę może być to. W dodatku ma aplikator w formie pompki, który bardzo przypadł mi do gustu przy tym kremie z Organique.
Ostatni już krem - produkt organiczny i całkowita zagadka. Krem nawilżający na dzień Iva Natura z ekstraktami z dzikiej pszenicy oraz różą damasceńską na drugim miejscu w składzie. Brzmi obiecująco, prawda? Nie umiałam się powstrzymać i niemal od razu go rozpakowałam. Po pierwsze ma piękny i bardzo elegancki słoiczek z matowego szkła. Sam produkt jest niesamowicie gęsty i skoncentrowany. Myślę, że starczy mi naprawdę na długo. Przy pierwszym kontakcie nie spodobał mi zapach - jest dość specyficzny, ale może właśnie tak pachnie naturalność zamknięta w słoiczku? :)
Jak na spotkanie kosmetyczne przystało, nie mogło się obyć bez próbek. Kremy Resibo oraz maseczka do twarz Iva Natura również są nowością w mojej kosmetyczce.
Samo spotkanie było bardzo udane. Cieszę się, że mogłam poznać dziewczyny i razem poplotkować o wspólnej pasji. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam Was do odwiedzenia blogów:
◊ Rozmaitości Kosmetyczne
◊ Me, myself and my nails
◊ Nails by Violka
◊ Globalnie
◊ Glow up
◊ Miscellaneous-em
◊ Zielony pokoik
◊ Knibey
◊ Not to serious blog
Czas na zmianę kategorii, więc przechodzimy do pielęgnacji. Całkowitą nowością wśród moich kosmetyków są produkty niemieckiej marki Rau. Będę miała okazję przetestować bezalkoholowy tonik do twarzy z ekstraktem z pokrzywy (w samą porę, bo wszystko mi się pokończyło), kolagenową maskę w płatkach oraz nawilżająco-chłodzące płatki pod oczy. Mieliście już do czynienia z tą marką? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać jakie są Wasze wrażenia.
Kolejne kosmetyki sponsorowała firma Dermedic, o której pisałam Wam już w ulubieńcach pielęgnacyjnych 2016 roku, wspominając o najlepszym kremie do twarzy. Zestaw przeznaczony jest do skóry mieszanej i tłustej oraz problematycznej, ze skłonnością do trądziku. Jestem szczęściarą, bo tak naprawdę, poza krótkim czasem w okresie dojrzewania, nie miałam dużych problemów z cerą. Dlatego cały zestaw powędruje dalej. W skład zestawu wchodziły trzy produkty, które kompleksowo zadbają o skórę: płyn micelarny, serum na rozszerzone pory oraz preparat do stosowania punktowo. Jeśli będziecie ciekawe jego działania - za jakiś czas pytajcie w komentarzach. Podpytam i przekażę opinię :)
W moje łapki trafiła również paczuszka Oillan Balance i tutaj mam nadzieję, na hit kosmetyczny, bo oba produkty są dedykowane skórze suchej, odwodnionej i wrażliwej, czyli dokładnie takiej jak moja. Krem do twarzy oraz dermatologiczny żel do mycia już stoją w łazience i czekają na swoją kolej. Została mi dosłownie odrobina poprzedniego kremu i już nie mogę się doczekać, aż wypróbuję oba produkty.
Wobec kremu nawilżąjąco-ochronnego na dzień Beauty Oil mam zdecydowanie największe oczekiwania z wszystkich pokazanych kosmetyków. Odkąd tylko zerknęłam na skład czuję, że to naprawdę może być to. W dodatku ma aplikator w formie pompki, który bardzo przypadł mi do gustu przy tym kremie z Organique.
Ostatni już krem - produkt organiczny i całkowita zagadka. Krem nawilżający na dzień Iva Natura z ekstraktami z dzikiej pszenicy oraz różą damasceńską na drugim miejscu w składzie. Brzmi obiecująco, prawda? Nie umiałam się powstrzymać i niemal od razu go rozpakowałam. Po pierwsze ma piękny i bardzo elegancki słoiczek z matowego szkła. Sam produkt jest niesamowicie gęsty i skoncentrowany. Myślę, że starczy mi naprawdę na długo. Przy pierwszym kontakcie nie spodobał mi zapach - jest dość specyficzny, ale może właśnie tak pachnie naturalność zamknięta w słoiczku? :)
Jak na spotkanie kosmetyczne przystało, nie mogło się obyć bez próbek. Kremy Resibo oraz maseczka do twarz Iva Natura również są nowością w mojej kosmetyczce.
Samo spotkanie było bardzo udane. Cieszę się, że mogłam poznać dziewczyny i razem poplotkować o wspólnej pasji. Jeśli jesteście zainteresowani, zapraszam Was do odwiedzenia blogów:
◊ Rozmaitości Kosmetyczne
◊ Me, myself and my nails
◊ Nails by Violka
◊ Globalnie
◊ Glow up
◊ Miscellaneous-em
◊ Zielony pokoik
◊ Knibey
◊ Not to serious blog
***
Co sądzicie o spotkaniach blogerek i kosmetycznych eventach? Jeździcie czy jednak Was to nie kręci? Koniecznie dajcie znać, które produkty zainteresowały Was najbardziej. Będę wiedzieć, co testować w pierwszej kolejności :)
Co sądzicie o spotkaniach blogerek i kosmetycznych eventach? Jeździcie czy jednak Was to nie kręci? Koniecznie dajcie znać, które produkty zainteresowały Was najbardziej. Będę wiedzieć, co testować w pierwszej kolejności :)
Sporo perełek widzę :)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę się doczekać testowania :)
UsuńJa z Iva Natura dostałam krem do stóp i bardzo się z tego powodu cieszę - co prawda kilka dni przed spotkaniem kupiłam sobie krem, ale ten będzie kolejny w kolejce do zużycia - a w przypadku kremu do twarzy tak dobrze by nie było, bo mam już kilka innych.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia zrobiłaś! Moje niestety będą brzydkie, bo robiłam je na szybko między pakowaniem się a śniadaniem :P. Nie było mi sensu zabierać wszystkich tych dobroci, skoro w marcu już będę w Krakowie.
Miło było Cię poznać! :) Pozdrawiam!
Nie przepadam za kremami do stóp - mam w planach testowanie spray'u z Evree, może bardziej będzie mi pasował. Ciebie też było bardzo miło poznać! :)
UsuńByło bardzo miło Cię poznać ;)
OdpowiedzUsuńI wzajemnie :)
UsuńDużo fajnych produktów :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPuder wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w tym opakowaniu, ale dziś się przemogłam i zaczęłam go "niszczyć" :)
UsuńAle piękne zdjęcia! <3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńZachwycam się Twoimi zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo mi miło :)
Usuń