Na początek cudeńko, które pokazywałam Wam już na instagramie @marie_velte. Przyznam, że do zachwytów na temat kolekcji pędzli MBrush, byłam początkowo nastawiona sceptycznie. Cena zniechęcała mnie jeszcze bardziej, jednak wszechobecne zdjęcia i zachwyty zrobiły swoje - zamarzyłam o przetestowaniu chociaż jednej sztuki. MBrush nr 08 jest proponowany do konturowania twarzy. Ja, oprócz konturowania, używałam go do nakładania rozświetlacza i rozblendowywania beżowego cienia na powiece. Muszę to napisać - jest tak MIĘKKI, że nie da się tego ująć w słowa. Blenduje fenomenalnie, muska skórę niczym chmurka. To pędzel, który z pewnością będzie służyć długo, ale wymaga szczególnego i delikatnego traktowania. Na pewno napiszę o nim więcej po dłuższym testowaniu, jednak pierwsze wrażenia zdecydowanie przebiły oczekiwania. Zastrzeżenia mam, póki co, jedynie do kartonowej tuby. Niesamowicie ciężko włożyć jeden element w drugi, a brzegi praktycznie od razu miałam wyszczerbione. Papier, który okleja tubę odkleił się przy pierwszym wyjęciu pędzla. Nie wiem czy trafiłam na jakiś felerny egzemplarz, ale przy tej cenie jest to dość irytujące. Mój model MBrush możecie kupić tutaj.
Skoro o pędzlach mowa, to przy powiększającej się kolekcji konieczna jest odpowiednia ilość osłonek do ich suszenia. Na ciemnych pędzlach świetnie wyglądają czarne osłonki blend it!, które znajdziecie tutaj. Pierwsze osłonki, których używałam kupiłam w Glam-shop, tutaj, całkowicie zrewolucjonizowały moją pielęgnację pędzli. Śmiem twierdzić, że suszenie ich bez osłonek nie ma najmniejszego sensu. Rozcapierzone, napuszone włosie będzie nam służyć zdecydowanie gorzej i krócej.
Wszyscy mają rzęsy - mam i ja! Wymarzone Ardell Demi Wispies, które poleca większość z Was. Mają cienki pasek, są idealnie równiutkie i po prostu piękne. Do tej pory miałam tylko jedno podejście do klejenia rzęs, które, ze względu na moją ówczesną nieznajomość tematu i chińskie pochodzenie rzęs, skończyło się stwierdzeniem "tego się nie da zrobić, a moje rzęsy wcale nie są złe". Znacie to? :) Prawdziwa była tylko druga część zdania, bo moje rzęsy naprawdę nie są złe, ale mnie wciąż marzy się wersja bardziej glam. Teraz mam chęci, mam rzęsy, ale nie wiem, co i jak. Może polecicie jakiś dobry tutorial, który pomoże mi okiełznać to cudo? Najlepiej taki, na którym wszystko widać od a-z. Jak tylko się uda na pewno pokażę efekt!
Do wiosennych akcesoriów dołączyły dwa nowe case'y na telefon, tym razem w wersji czarny marmur i biały marmur. Oba wyglądają fantastycznie, a przez pierwsze dwa tygodnie nosiłam je na zmianę, bo nie umiałam się zdecydować. Obudowy są zrobione z mocnego plastiku, który jednocześnie jest dość elastyczny, więc nie ma żadnego problemu ze ściąganiem. Na czarnym mniej widać zabrudzenia, ale biały też daje radę. Tworzywo jest przyjemne w dotyku, jakby satynowe w wykończeniu. Te i inne obudowy oraz masę ciekawych akcesoriów znajdziecie na stronie zo-han.com.
Mały "rozpieszczacz" zapachowy czyli sampler Yankee Candle zapach All is bright. Rzadko zdarza się, abym przez przypadek trafiła na tak idealny zapach. No dobrze, przyznam się... urzekło mnie opakowanie :) Zapach pochodzi jeszcze z kolekcji świątecznej, ale dla mnie jest bardzo orzeźwiający i jednocześnie ciepły, więc jak najbardziej nada się również na wiosenne i letnie wieczory. Na stronie jest opisany jako połączenie cytrusów i piżma, co faktycznie jest wyczuwalne. Zapach znajdziecie tutaj.
Na koniec mam dla Was, aż dwa ważne ogłoszenia :) Po pierwsze udostępniłam mojego Pinteresta - Marie Velte, znajdziecie tam mnóstwo inspiracji wnętrzarskich, modowych i kosmetycznych oraz zdjęcia, które pojawiają się na blogu. Na bieżąco dodaję nowe piny, więc zawsze jest co pooglądać. Jeśli chcecie być na bieżąco serdecznie zapraszam do zaobserwowania.
Ci z Was, którzy obserwują mnie na instagramie @marie_velte z pewnością już wiedzą, że pojawiła się tam informacja o planowanym rozdaniu. Oficjalnie ogłoszę je, kiedy liczba obserwujących osiągnie 500 osób. Zatem... lajkujcie, obserwujcie i polecajcie, bo szykuję coś naprawdę fajnego :)
***
To już wszystko na dziś, mam nadzieję, że chociaż odrobinę poczuliście wiosenny klimat.
Jakie są Wasze sposoby na przywołanie nowej pory roku?
ps. wiecie, że to już 101 post na blogu? :)
Piękne case'y :)
OdpowiedzUsuńPrawda? I zawsze ich mało, bo co rusz pojawiają się nowe śliczności :)
Usuńprzede wszystkim- piękne zdjęcia :) podziwiam cudowne kadry. bardzo spodobały mi się case- ładne, niekrzykliwe wzory. Perfekcja.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Bardzo mi miło, że Ci się spodobały, staram się, że było tu przyjemnie dla oka :) Marmurek to ostatnio mój ulubiony motyw.
UsuńPędzlem Maxi można się miziać po buzi ;) Jest niesamowicie miękki - mam ochotę na 05 i 06 :)
OdpowiedzUsuńPrawda, są cudowne <3 Makijaż nimi mógłby trwać w nieskończoność :)
Usuńpedziel wydajesie idealny
OdpowiedzUsuńDokładnie taki jest :)
UsuńMój sposób na przywołanie wiosny, to szukanie jej wszędzie, gdzie się :) Np słońce świeci - oo super, zaraz wiosna, ptaki śpiewają - to znak, ze wiosna tuż tuż, itd it ;) No i oczywiście wiosenne porządki ;) w szafach, kosmetykach, itd. Otwieram się na nowe ;)
OdpowiedzUsuńZ Twoich nowości, to mogę powiedzieć, że znam ;) jedynie osłonki na pędzle. Z tym, że swoje kupiłam na Aliexpress, za grosze. I nie wyobrażam sobie teraz ich nie mieć. Za to do rzęs się nie mogę przekonać. Mam nawet takie same, jak Ty i leżą. Nawet pudełko nie otwarte. Może kiedyś się przekonam ;)
Ja mam ogromną nadzieję, że wiosna przyjdzie już za moment :)
UsuńArdellki uwielbiam, demi wispies to moje ulubione! Piękne zdjęcia :) A i obudowy marmukowe są prześliczne :))
OdpowiedzUsuńDziękuję, miało być trochę wiosenniej na blogu :)
UsuńSuper :) Wszystkie rzeczy świetne. Też muszę kupić osłonki na pędzle!
OdpowiedzUsuńhttp://Gingerheadlife.blogspot.com