Dzisiejsze święto od zawsze budzi wiele kontrowersji, ale prawda jest taka, że najbardziej obruszają się Ci, którzy niestety są samotni, a w Walentynki odczuwają to jeszcze bardziej. Dlatego ważne jest, aby pamiętać, że chociaż święty Walenty jest patronem zakochanych, to 14 lutego to tak naprawdę święto miłości. Ten dzień jest dobrą okazją, aby zwolnić i powiedzieć drugiej osobie "kocham Cię". Możemy podzielić się ciepłymi uczuciami, gestami, spojrzeniami, przytulić lub pocałować. Dziś będzie poniekąd o tym ostatnim, bo pokażę Wam moje trzy ulubione kredki do ust - produkty, które sprawią, że nasze usta będą jeszcze bardziej kuszące. Zapraszam!
Wyjątkowo pasuje mi właśnie ten rodzaj aplikacji koloru na usta, dlatego bardzo często sięgam po szminki w kredce. Jedynym minusem jest konieczność ich temperowania, co nie dotyczy wersji wykręcanych - moich ulubieńców wśród ulubionych. Jak widzicie wśród moich ulubieńców znalazły się trzy, całkowicie odmienne kolory: delikatny, nudziakowy róż, mocniejszy i ciemniejszy odcień różu oraz klasyczna intensywna czerwień. Praktycznie nie umiem wskazać faworyta, używam ich w zależności od nastroju i okazji, choć ostatnio najczęściej sięgam po Golden Rose, który jest moim nowym nabytkiem. Ogromną zaletą kredek jest łatwość poprawienia makijażu w ciągu dnia. Wystarczą dwa pociągnięcia i gotowe!
RIMMEL / COLOR RUSH /THE REDDER THE BETTER 500
Pierwsza kredka w mojej kolekcji to klasyczny i intensywny odcień czerwieni. Ma miękką i bardzo plastyczną konsystencję, gładko sunie po ustach i jest mocno napigmentowana. Pozostawia jakby "mokrą" powłokę na ustach. Bez poprawek wytrzymuje do pierwszego posiłku lub picia, dobrze zeswatać ją z bezbarwną konturówką do ust - wtedy mamy 100% pewności, że kontur ust pozostanie idealny.
BOURJOIS / COLOR BOOST / 07 PROUDLY NAKED
Ten kolor to mój wiosenny ulubieniec. Bardzo subtelnie i delikatnie podbija mój naturalny kolor ust. Jest bardzo komfortowa w noszeniu i ładnie się zjada. Niestety jak widzicie opakowanie nie należy do trwałych, bo cały napis starł się w rekordowo krótkim czasie. Efekt wizualny i jakość opakowania też wpływa na odbiór produktu i jego jakości. Mimo to bardzo ją lubię i wyjątkowo często używam w codziennym makijażu.
Trzecia kredka to mój ostatni nabytek. O całej serii w ostatnim czasie było bardzo głośno w blogosferze i skuszona pozytywnymi opiniami postanowiłam przetestować jeden z kolorów. Wybór padł na odcień ciemnego, lekko brudnego różu, który na ustach wygląda obłędnie. Muszę przyznać, że ta kredka jest najtrwalsza z wszystkich trzech i najładniej się zjada. Zdecydowanie podpisuję się pod wszystkimi pochwałami, które słyszałam na jej temat. Jest niezwykle komfortowa w noszeniu i praktycznie niewyczuwalna. Malowanie jest banalnie proste, a jedyny minus to fakt, że jest temperowana, a nie wykręcana. Polubiłam ją tak bardzo, że zastanawiam się nad zakupem innych odcieni.
Mam nadzieję, że Wasz Walentynki będą udane i poczujecie przypływ dużej ilości pozytywnej energii.
Dajcie znać jakie kosmetyki sprawdziły się dziś u Was :)
Świetne zdjęcia. Swoje walentynki noestety spedziłam całe w pracy. Odnośnie kredek do ust najbardziej przypadła mi do gustu z rimmela i golden rose o której trąbi cała blogosfera. Będę musiała się skusić na jakiś ładny kolorek. :-) Poza tym mogę polecić też kredkę do ust z astora, mam w odcieniu intensywnego różu - jest świetna :-) pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie królują kredki z Golden Rose. Jestem do szaleństwa zakochana w kolorze 08 :)
OdpowiedzUsuńTeż jest piękny i coś czuję, że niedługo dołączy do mojej kolekcji :)
Usuń