#BYLECO KOSMETYCZNE: DELIA, L'OREAL, PETTENON

Bardzo się cieszę, że tego typu posty z kosmetykami, które nie spełniły moich oczekiwań pojawiają się tak rzadko, bo oznacza to, że poznałam potrzeby mojej skóry, włosów i cery w stopniu, który pozwala mi dobierać dla niej jak najlepsze produkty. Kiedy jednak trafiam, na produkty, które nawet po kilku próbach, nie dają obiecywanych, ani nawet zadowalających efektów, od razu spieszę, aby się tym z Wami podzielić. Zapraszam do lektury!

 

Na początek produkt, który był moim największym rozczarowaniem jeśli chodzi o ostatnio testowaną przeze mnie kolorówkę. Chodzi o podkład, który miał idealnie dopasowywać się do skóry - L'oreal True Match kolor D1W1 Golden Ivory. Podkład ma ochronę SPF 17 oraz niesamowicie rzadką, wręcz lejącą się konsystencję, która zdecydowanie utrudnia aplikację. Zdarza się, że podkład pryska lub kapie i potrafi pobrudzić wszystko wokół. Samo nakładanie jest pracochłonne - ciężko zbudować nim krycie, dokładanie kolejnych warstw powoduje powstawanie maski. Na koniec coś, co w zupełności zdyskwalifikowało go z listy używanych przeze mnie podkładów. W ciągu dnia, mimo utrwalenia, potrafi się zwarzyć na twarzy i zebrać w załamaniach oraz niesamowicie podkreślić suche skórki! Wiem, że dość sporo z Was go używa i jestem ciekawa czy macie podobne odczucia. Dla mnie jest zdecydowanie na nie.

Kolejne rozczarowanie to maska do włosów marki Pettenon Serical Crema al latte  z mlecznymi proteinami. Sięgnęłam po nią w nadziei na ujarzmienie moich, momentami puszących się, włosów oraz nabłyszczenie i miękkość. Maska miała również ułatwić rozczesywanie. Już od samego początku wiedziałam, że się nie polubimy. Produkt ma niesamowicie męczący i drażniący zapach, który sprawił, że kwadrans trzymania maski na włosach zdawał się wiecznością. Również efekty były wysoce niezadowalające - włosy były oklapnięte i "bez życia". Momentami miałam wręcz wrażenie, że są jakby tłuste. Pojemność okazała się dla mnie nie do przebrnięcia i absolutnie uniemożliwiła mi jej zużycie. Postawiłam więc na alternatywny sposób - zużycie maski do golenia nóg. Niestety już po pierwszym razie okazało się, że również do tego celu się nie nadaje. Po aplikacji w mgnieniu oka na moich nogach pojawiły się wypryski, których wyleczenie trwało zdecydowanie zbyt długo. Zdecydowanie nie polecam.

ps. Maska była również testowana na włosach kręconych i z nimi również sobie nie poradziła.

→ NIEZAWODNE TRIO: NAJLEPSZE MASKI DO WŁOSÓW

Na koniec drugi  produkt do włosów, który również nie spełnia swojego zadania. Delia Cameleo - Płynna keratyna do włosów zniszczonych, której zadaniem jest rekonstrukcja włosa. Chociaż wiem, że na zniszczone włosy nie ma magicznego produktu, który je sklei i naprawi, a najlepszą radą jest podcięcie włosów, skusiłam się na produkt licząc na ogólne wzmocnienie i wygładzenie. Po umyciu należy spryskać wilgotne włosy i pozostawić do wyschnięcia. Niestety efekt na moich włosach był opłakany - przesuszone, napuszone i całkowicie niepodatne na jakiekolwiek układanie. Skończyło się kolejnym umyciem włosów i, na szczęście, zniwelowaniem niepożądanych skutków. Wszystko stało się jasne, kiedy spojrzałam na skład. Alkohol na drugim i trzecim (po wodzie) miejscu był odpowiedzialny za nadmierne wysuszenie i zły stan włosów. Odkąd testowałam go pierwszy raz dałam mu jeszcze kilka szans w zestawieniach z równymi produktami, ale za każdym razem było tak samo. Dodatkowe informacje i skład opisywałam już TUTAJ.

______________________________

Cieszę się, że ostatnio tak rzadko trafiam na słabe produkty.

Bardzo pomagają w tym również Wasze opinie, którymi się dzielicie,

dlatego koniecznie dajcie znać, które produkty nie sprawdziły się u Was.

Pomagajmy sobie nawzajem!