Na innych blogach uwielbiam posty, w których dziewczyny selekcjonują dla nas dosłownie kilka kosmetycznych perełek, które je zachwyciły. Dlatego dziś czas na nową porcję moich comiesięcznych ulubieńców. To naprawdę same super produkty, które możecie kupować w ciemno! Jesteście ciekawe? Zapraszam dalej!
1. KREM BB - SKIN79 HOT PINK SUPER + BEBLESH BALM TRIPLE FUNCTIONS
Na początek kosmetyk, do którego wróciłam po dość długiej przerwie. Kiedy zaczęłam swoją przygodę z koreańską marką Skin79 byłam tym produktem absolutnie zachwycona. Później nieco mnie znudził, zaczęłam mieć wątpliwości czy przypadkiem nie robi ze mnie różowej świnki i w efekcie wylądował zapomniany na dnie szuflady. Jakiś czas temu przypomniała mi o nim moja Mama, która używa wersji złotej i fioletowej, więc postanowiłam dać mu "drugą szansę" i... przepadłam! To wciąż jest ten sam produkt, który pigmentacją oraz pięknym naturalnym wykończeniem bije na głowę europejskie podkłady. Jest niesamowicie wydajny, a na całą twarz wystarczą dosłownie dwie krople. Krycie można stopniować i budować bez efektu maski. Do tego pielęgnuje skórę i chroni ją dzięki wysokiemu SPF30, co w innych podkładach wciąż jest rzadkością. Wersja różowa jest przeznaczona do cery poszarzałej, tłustej i przebarwionej. Moja jest raczej sucha i wrażliwa, a sprawdza się idealnie. Dodatkowo ma działanie wybielające (preferowane przez Koreanki) oraz przeciwzmarszczkowe. Jest też możliwość zamówienia całkiem sporych próbek, więc łatwo można dobrać odpowiedni odcień do potrzeb własnej skóry. Możecie go kupić na przykład tutaj.
Na zdjęciu porównałam go z popularnym drogeryjnym podkładem L'oreal True Match w kolorze Ivory. Nie musicie obawiać się jego zdecydowanie odmiennego odcienia, ponieważ na twarzy wygląda przepięknie i cudownie stapia się z cerą.
2. PUDER - DR IRENA ERIS ILLUMINATING LOOSE POWDER TRANSPARENTNY
Odkrycie kosmetyczne i produkt, który skradł moje serce. Oprócz przepięknego opakowania z wygodnym lusterkiem oraz najwyższej jakości puszku dostajemy genialny kosmetyk. Puder jest niesamowicie gładki i jedwabisty, daje rozświetlające transparentne wykończenie. Jest to przepiękny mieniący się blask, dzięki któremu skóra wygląda na wypoczętą i świeżą. Posiada minimalne srebrzysto - złote drobinki, których w ogóle nie widać na twarzy i zdecydowanie nie jest to efekt brokatu. Absolutnie się od niego uzależniłam, bo to jak wygląda na skórze jest fenomenalne. Niesamowicie ubolewam, że szafy Eris zniknęły z Rossmann'ów, bo złapałam go właśnie na jednej z promocji. Znajdziecie go tutaj.
3. PALETA CIENI - URBAN DECAY GWEN STEFANI
Gdybym miała ze wszystkich moich paletek wybrać jedną, to z pewnością byłaby to właśnie limitka UD. W przepięknym opakowaniu kryją się cienie, o których mogę jednoznacznie powiedzieć, że są powalającej jakości. O ile w stosunku do innych paletek marki mam dość mieszane uczucia, przy tej jakość każdego pojedynczego cienia jest bez zarzutu.
W opakowaniu znajduje się 15 kolorów, pierwsze dwa rzędy to typowe odcienie beżów i brązów. Ostatni, najniższy rząd, to niespotykane kolory, które urozmaicą klasyczny makijaż. Mamy tutaj wykończenie matowe, satynowe oraz błyszczące. Ewenementem jest brokatowy cień pop, który, ze względu na dużą ilość drobinek, najlepiej nakładać palcem na dobrej jakości bazę. Za każdym razem kiedy jej używam zachwycam się nią na nowo. Ogromny plus należy się za porządne opakowanie z bardzo wygodnym i dużym lusterkiem. Zdecydowanie nie jest to format i waga podróżna, ale ta paletka ma za zadanie błyszczeć ;) Jedyny minus jaki widzę to fakt, że była dostępna w edycji limitowanej i chyba nie jest już nigdzie dostępna.
4. CIEŃ SYPKI - MY SECRET STAR DUST NR 4
Nie mam pojęcia czy kiedykolwiek wspominałam już o nim na blogu, a zdecydowanie jest tego wart. Ten niepozorny pyłek sprawia, że każdy makijaż wygląda na o wiele bardziej dopracowany. Znajdziecie go w większości drogerii, a kosztuje dosłownie kilka złotych. Daje chłodny różowo - srebrzysty blask i pięknie odbija światło. Idealnie nadaje się do rozświetlenia wewnętrznego kącika oka oraz środkowej części powieki. Najbardziej lubię nakładać go palcem, bo wtedy się nie osypuje i daje najbardziej napigmentowany efekt.
Zabieram go na większość wyjazdów, bo zajmuje bardzo mało miejsca w kosmetyczce, a poza tym ma bardzo trwałe opakowanie. Kilka razy spadł mi na podłogę i za każdym razem zamierałam, ale na szczęście nigdy nic się nie stało ;)
5. ULTRA MATOWA POMADKA W PŁYNIE - HEAN LUXURY 01 AMY
Niesamowicie komfortowa w noszeniu pomadka za niewielką cenę. Prawdziwa perełka, na którą warto zwrócić uwagę. Cały zeszły miesiąc wyglądał tak, że malowałam się rano i nakładałam pomadkę... którą następnie ścierałam, aby nałożyć Hean ;) Bardzo przyjemna w aplikacji, przyjemnie zastygająca i matowa, ale bez uczucia suchości. Zjada się minimalnie i bardzo ładnie. Kolor Amy to idealny odcień moich ust, tylko nieco bardziej napigmentowany i skontrastowany. Myślę, że na pewno powiększę moją kolekcję o kolejne kolory. Dostępna na przykład tutaj.
***
Co sądzicie o tych produktach? Znacie je?
A może właśnie trafiły na Waszą kosmetyczną listę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
_________________________________________________
Masz do mnie jakiekolwiek pytanie?
Zadaj je proszę pod najnowszym wpisem.
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! ♡
Wszystkie komentarze zawierające autopromocję lub linki
reklamowe nie będą publikowane. Szanujmy siebie nawzajem!
__________________________________________________