poniedziałek, 29 maja 2017

ZOEVA COCOA BLEND - PALETA CIENI, KTÓRĄ MUSICIE MIEĆ!

Jeśli macie dość typowych nudziakowych cieni, szukacie czegoś niebanalnego, ale jednocześnie idealnego na co dzień, koniecznie musicie przeczytać ten post! Mam świetną paletę dla Was, a dodatkowo jeszcze przez trzy dni możecie ją wygrać w moim rozdaniu urodzinowym, więc... zapraszam do czytania.



Paleta Zoeva Cocoa Blend to moja druga paleta cieni tej marki. Pierwsza Zoeva Naturally Yours to typowy nudziak, od którego warto zacząć jeśli szukamy dziennej paletki o bezpiecznej kolorystyce. Cocoa, to zdecydowanie ciemniejsza i bardziej charakterna siostra o delikatnie jesiennych kolorach, które jednak sprawdzają się o każdej porze roku. Ja osobiście uwielbiam ją od pierwszego użycia i od kilku miesięcy sięgam po nią niemal codziennie.



W paletce znajdziemy 10 cieni o różnym wykończeniu. To, co łączy wszystkie odcienie to bardzo dobra pigmentacja. Konsystencja sprawia wrażenie lekko wilgotnej, dzięki czemu bardzo dobrze się z nimi pracuje. Kolory świetnie się blendują oraz łatwo ze sobą łączą. Wykonanie makijażu tą paletką zajmuje kilka chwil, ale jest tak komfortowe, że chciało by się dokładać i dokładać. Opakowanie również jest na plus, bo chociaż nie znajdziemy w nim lusterka (osobiście nie przepadam za lusterkami w paletkach), jest bardzo ładne i poręczne. Karton jest sztywny i wytrzymały, a cała paletka bardzo lekka. Zamykanie na magnes również świetnie się sprawdza i trzyma całość, a dodatkowe kartonowe opakowanie sprawia, że nie ma obaw, że coś się otworzy i uszkodzi. Dodatkowo urzeka mnie grafika, wygląda tak apetycznie, że nie sposób nie skojarzyć jej z tabliczką ekskluzywnej czekolady :) A teraz zerknijcie na swatche, kolory są po prostu fenomenalne!



Paletka przykuła moją uwagę odkąd tylko pojawiła się na rynku, ale początkowo obawiałam się obecnego w niej fioletu, różu i pomarańczowych, ciepłych odcieni. Okazało się, że całkiem niesłusznie, bo do moich brązowych oczu, znakomicie pasują wszystkie kolory. Dodatkowym atutem tej paletki jest fakt, że tworzy spójną całość, a żaden cień nie jest przypadkowy - możemy wykonać nią pełny makijaż dzienny lub wieczorowy i nie potrzebujemy już żadnych innych dodatkowych odcieni.



Bitter Start - delikatny matowy beż to idealny cień startowy, który lubię nakładać na całą powiekę, aż po łuk brwiowy, co ułatwia późniejsze blendowanie cieni, ujednolica kolor powieki i świetnie kryje, a o to dość trudno w przypadku jasnych cieni
Sweeter End -  półtransparentny cień o satynowym wykończeniu, chłodny różowy beż ze srebrno-złotym blaskiem, kolor, którego używam jako dodatek, akcent i dopełnienie w kącikach, na całej powiece daje efekt make up no make up
Warm Notes - kolor o niespotykanej intensywności i pigmentacji, satynowe różowe mieniące się złoto, kremowa konsystencja masełka, po prostu go uwielbiam!
Subtitle Blend - satynowy, ciepły złoty brąz, idealny do każdego koloru oczu, daje bardzo subtelny efekt
Beans are White - matowy, bardzo ciemny brąz w odcieniu kakao, czasem używam go również do podkreślenia brwi

Pure Ganache - pod względem intensywności i konsystencji to brat bliźniak różu Warm Notes, odcień ciepłego starego złota
Substitute for Love - jeden z moich ulubieńców w tej palecie, matowe toffi, idealny do podkreślania załamania powieki i budowania oka
Freshly Toasted - matowy ceglasty odcień o świetnej pigmentacji, razem z poprzednikiem tworzą moje ulubione zestawienie na powiece
Infusion - odcień, po który sięgam najrzadziej, ale zupełnie niesłusznie, matowy z mnóstwem złotych i fioletowych drobinek, jest najbardziej suchy, dla maksymalnej intensywności warto go aplikować na mokro
Delicate Acidity - satynowy szary fiolet, niespotykane połączenie z delikatnym blaskiem, bardzo niejednoznaczny i trudny do określenia kolor


Ważność palety to aż 36 miesięcy. Chociaż w przypadku cieni, akurat nie zawsze dokładnie jej przestrzegam, dobrze, że producent o to zadbał. W porównaniu z innymi paletkami tego typu, gdzie zwykle jest to 12 miesięcy, jest to zdecydowana różnica i plus. Dla mnie zużycie całej takiej paletki w rok jest niemożliwe, w końcu kolorówkę się "używa, a nie zużywa", prawda? ;)


***
I co sądzicie o tej paletce? A może właśnie zaczęłyście o niej marzyć?
Przypominam, że możecie ją wygrać w moim rozdaniu urodzinowym.
Więcej informacji znajdziecie w tym poście - spieszcie się, bo zostały tylko 3 dni!
Powodzenia!

https://marievelte.blogspot.com/2017/05/2-urodziny-bloga-i-niespodzianka.html

15 komentarzy:

  1. Śliczne kolory, chętnie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie paletki cudne !!! Z zoevy mam tylko pędzle a z UD paletkę ale Electric Palette :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pędzle z Zoevy też bardzo lubię, a Electric pod względem kolorów trochę mnie przeraża ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Jeśli Ci się podoba - zapraszam na rozdanie, może szczęście się uśmiechnie :)

      Usuń
  4. Tak wlasnie dzieki tej paletce skusilam sie na obecne. Zapraszam do siebie na ostatni wpis o Zoeva - nowosci :D

    OdpowiedzUsuń
  5. od dawna mi się podoba, ale ja najwięcej jednak korzystam z cieni w kremie ::) jedną paletkę z zoevy mam i bardzo rzadko jej używam, dlatego narazie się nie skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna jest! Mam Naturally Yours, ale widać, że Ty swoją bardziej używasz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam ją już dość długo, więc to pewnie też jest przyczyną. Ale fakt, często po nią sięgam :)

      Usuń
  7. Chyba się skuszę! Zapraszam do mnie ! ;)

    OdpowiedzUsuń

_________________________________________________

Masz do mnie jakiekolwiek pytanie?
Zadaj je proszę pod najnowszym wpisem.
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! ♡


Wszystkie komentarze zawierające autopromocję lub linki
reklamowe nie będą publikowane. Szanujmy siebie nawzajem!
__________________________________________________