sobota, 17 grudnia 2016

TEST KOSMETYCZNY #5: EVELINE COSMETICS

Czas na jeden z bardziej lubianych przez Was cykli blogowych, czyli test kosmetyczny. Po niemal dwóch miesiącach sprawdzania, miziania i próbowania, mogę podzielić się z Wami moją opinią na temat kosmetyków Eveline. Zdradzę Wam, że jest średniak, kilka całkiem dobrych produktów i kosmetyczny hit! Jeśli Was zaciekawiłam - zapraszam :)

Markę Eveline znam od dawna, naprawdę długi czas byłam fanką ich lakierów do paznokci (zanim moje serce skradły hybrydy). Moim ulubieńcem wszechczasów była klasyczna czerwień miniMAX numer 688 - cudo! Jedna z kosmetycznych plotek głosi, że kiedyś, ktoś zużył cały lakier do paznokci zanim ten się zepsuł. Otóż ja zużyłam trzy (!) całe buteleczki tego koloru. Do zera.


Ale przejdźmy do rzeczy, ponieważ produktów jest naprawdę sporo. Zacznijmy od pielęgnacji, w której mamy trzy produkty. Pierwszy z nich suchy olejek z serum nawilżającym Oils of nature, początkowo trochę mnie rozczarował. Producent opisuje go jako produkt zawierający 7 olejków, jednak w składzie, w sensownej ilości, mamy jedynie olejek słonecznikowy. Reszta to olejki i ekstrakty w śladowych ilościach. Szkoda, bo zapowiadało się obiecująco. Formuła suchego olejku sprawia, że po jego użyciu nie mamy uczucia tłustego filmu i lepkości. Faktycznie tak było, ale dla mnie działanie nawilżające było zdecydowanie zbyt słabe. Zdecydowanie lepiej sprawdził się do... olejowania włosów :) Alternatywnym sposobem użycia było nałożenie jako serum wyłącznie na końcówki, ale postanowiłam bardziej poeksperymentować. W tej roli wprost znakomicie sprawdza się też atomizer, który idealnie rozpyla odpowiednią ilość produktu. Myślę, że wykorzystam ten patent - koniec z bałaganem przy olejowaniu! Działanie olejku jest delikatne, sprawia, że włosy mniej się puszą i są miękkie w dotyku. Ma lekko perfumowany zapach, który na włosach jest minimalnie wyczuwalny. Buteleczka ma pojemność 125 ml.


Płyny micelarne to moje ulubione produkty do demakijażu, bo nie pozostawiają tłustej warstwy i oczyszczają twarz bez pocierania. Akurat skończył mi się ulubiony Garnier, więc od razu sięgnęłam po nawilżający płyn micelarny 8w1 do twarzy, oczu i ust. Przeznaczony do skóry suchej i wrażliwej, czyli idealnie dla mnie. To po prostu dobry produkt, który spełni swoją rolę. Nie szczypie i nie podrażnia. Usuwa makijaż bez pocierania, radzi sobie z wodoodpornym tuszem i jest wydajny. Dla mnie na plus.

JAK POPRAWNIE WYKONAĆ DEMAKIJAŻ? PODSTAWOWE BŁĘDY I MOJE ULUBIONE PRODUKTY


Drugi produkt do oczyszczania twarzy to aksamitny żel micelarny 2w1, co oznacza, że możemy stosować go na dwa sposoby. W połączeniu z wodą jako żel myjący oraz do demakijażu bez spłukiwania. Niestety u mnie w żadnej z tych kombinacji się nie sprawdził. Być może wynika to też z tego, że mam już swoje ulubione produkty i przyzwyczajenia w demakijażu i jest mi dość ciężko zaleźć nowy pasujący produkt. W połączeniu z wodą zupełnie nie poradził sobie z czarną kredką do oczu, a bez problemu miał usunąć nawet wodoodporny makijaż. Przy użyciu płatka kosmetycznego pozostawił na twarzy wyczuwalną warstewkę, która bardzo mi przeszkadzała. W efekcie końcowym, po dłuższych testach i kliku próbach - jestem na nie.


Od samego początku moją uwagę przyciągnęły dwa produkty do makijażu twarzy - zwłaszcza olbrzymie trio kusiło, aby jak najszybciej je przetestować. W zestawie Contour Sensation 3in1 znajdziemy róż, rozświetlacz i bronzer. Niestety już na pierwszy rzut oka widać, że bronzer i róż mają ciepły odcień, a rozświetlacz zdecydowanie wpada w chłodne srebrzysto-różowe tony. Ma dość słabą pigmentację i w ciągu dnia znika z twarzy. Próbowałam używać go jako cienia do powiek, ale niestety kolor jest całkowicie nie trafiony. Szkoda, bo reszta wypada całkiem nieźle. Bronzer, bardziej nada się do ocieplania niż konturowania, ale ma ładny odcień i dobrze się blenduje. Z aplikacją różu trzeba być ostrożnym, aby nie nabrać zbyt dużo. Strzepnięcie pędzla jest obowiązkowe! Ja za pierwszym razem przez przypadek zrobiłam sobie plamy, ale teraz już wszystko jest w porządku. Podstawa to umiar. Kolor jest idealny - ładnie dodaje cerze lekko różowawej poświaty na policzkach.



Prasowany matujący puder mineralny z jedwabiem to kolejny testowany produkt. Mój kolor to 31 transparent, ale muszę przyznać, że jednak minimalnie pozostawia jasny odcień. Na szczęście nie ciemnieje i nie zmienia koloru podkładów. Na twarzy jest niewyczuwalny, ale po całym dniu miałam wrażenie, że skóra jest bardziej sucha niż zwykle, a ponieważ z natury jest wrażliwa i skłonna do przesuszania zauważam na niej nawet najdrobniejsze zmiany. Puder optycznie wygładził cerę i utrzymał perfekcyjny makijaż przez cały dzień. Nie mam tendencji do świecenia się, więc nie jestem w stanie powiedzieć czy nada się dla osób z większym problemem tego typu. Dla cery, która nie wymaga mocnego matu będzie w sam raz.



Gdy makijaż twarzy jest gotowy, czas, aby przejść do detali. Muszę przyznać, że czarna maskara All in one bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Silikonowa szczoteczka, z dość długimi igiełkami jest dokładnie taka, jak lubię i pozwala dotrzeć nawet do najkrótszych rzęs. Opakowanie jest proste i wygodne, bardzo dobrze ściąga nadmiar produktu ze szczoteczki przed jej wyciągnięciem z opakowania. Dzięki temu nie ma obaw, że przez przypadek pobrudzimy powiekę. Ku mojemu zdziwieniu tusz zafundował mi prawdziwy efekt wow! Uniósł rzęsy i maksymalnie je wydłużył. Jedyne zastrzeżenie mam do jego konsystencji, która na początku była zdecydowanie zbyt rzadka, jednak z upływem czasu, jak to zwykle z tuszami bywa, zgęstniał i teraz jest idealny.



Tak, jak już nie raz wspominałam, za najlepsze lakiery do paznokci uważam te z Eveline i Golden Rose. Na rynku nie ma dla mnie lepszego przełożenia jakości do ceny. Obie marki uwielbiam za szerokie palety kolorystyczne, wygodne pędzelki i trwałość. Tym razem mogłam sprawdzić trzy kolory z mojej ulubionej kolekcji Eveline miniMAX: 156, 164 i 165. Pierwszy to intensywny neonowy róż, który jednak bardziej nada się na lato. Kolejne dwa kolory są przepiękne - idealne na jesień i zimę. Numerek 164 bardziej wpada w malinowe tony, a 165 ma w sobie odrobinę buraczka :) Te lakiery brałabym w ciemno.



Pora na ostatni produkt w dwóch kolorach. Hit, o którym wspominałam Wam na początku. Spróbowałam i przepadłam! Mowa o Lip Tint Balm czyli długotrwałej formule do ust w formie farbki. Cała zabawa polega na tym, że pigment wnika w usta i odświeża ich naturalny kolor, nawet w momencie, gdy zniknie wierzchnia i pięknie błyszcząca warstwa. Przyznam, że niemal od dwóch miesięcy noszę naprzemiennie te dwa kolory, które dopasowano odcieniami do pokazanych wyżej lakierów do paznokci. Kolor 108 Ruby Red to klasyczna, elektryzująca czerwień, a 107 Burgund wpada tonami w kolor wina. Są niesamowicie komfortowe w noszeniu, nie lepią się i przepięknie pachną owocami... Do aplikacji służy gąbka podobna do tej z błyszczyków, jednak dużo bardziej sztywna i precyzyjna. Jedyna uwaga - trzeba obchodzić się z nimi uważnie, to farbki, więc mogą pofarbować wszystko wokół. Konieczna jest też konturówka, najlepiej transparentna, inaczej możecie wniknąć poza kontur ust. Cena jest śmiesznie niska, bo w Rossmann'ie dostaniecie je za około 10 złotych - naprawdę warto!

12 ULUBIONYCH PRODUKTÓW KOLOROWYCH DO UST NA JESIEŃ I ZIMĘ



Podsumowując - prawdziwy hit to tinty do ust i lakiery do paznokci, zaraz za nimi tusz do rzęs, a nieco dalej puder i trio do twarzy. Na plus zasługuje olejek i płyn micelarny. Do gustu zdecydowanie nie przypadł mi oczyszczający żel micelarny.

***
Lubie markę Eveline? Jakie produkty polecacie?
Kochani, został już tylko tydzień do Świąt! :)

8 komentarzy:

  1. Jakoś nie przepadam za tą marką ale muszę spróbować ich tusze do rzęs bo jeszcze nie miałam a dużo osób poleca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie byłam pozytywnie zaskoczona, a tusz jest naprawdę fajny :)

      Usuń
  2. Nie jestem fanką tej marki ale może być :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja znajduję w niej coraz więcej dobrych kosmetyków. Odżywki do paznokci, lakiery, produkty do ust i tusze do rzęs na pewno zasługują na uwagę :)

      Usuń
  3. Naprawdę sporo tego :) I niczego nie miałam, choć markę znam i lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakiś czas temu otrzymałam przesyłkę z kosmetykami Eveline, część z nich się tu powtarza. :) Niebawem zamieszczę wpis na blogu! :D Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

_________________________________________________

Masz do mnie jakiekolwiek pytanie?
Zadaj je proszę pod najnowszym wpisem.
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! ♡


Wszystkie komentarze zawierające autopromocję lub linki
reklamowe nie będą publikowane. Szanujmy siebie nawzajem!
__________________________________________________


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...