Dzisiejszy post jest pierwszym z nowej serii, która będzie pojawiać się na blogu. #BYLECO to produkty, które okazały się rozczarowaniem, zawiodły i nie spełniły swojej funkcji. Tutaj znajdziecie wszystkie kosmetyki, po które z pewnością nie sięgnę ponownie, i przed którymi, również Was, będę przestrzegać. Dzisiejsze zestawienie rozpocznie odżywka do włosów, pomarańczowy bronzer i kolorujący anty-perspirant.
MANHATTAN / NATURAL BRONZING POWDER
Ktoś mógłby zapytać dlaczego kupiłam akurat ten bronzer i byłoby to całkowicie uzasadnione pytanie. Na swoje usprawiedliwienie mogę tylko powiedzieć, że sięgnęłam po niego w momencie, gdy zaczynałam uczyć się konturowania twarzy i był to mój pierwszy bronzer. Jak same wiecie, w drogeriach jest bardzo ubogi wybór tego typu kosmetyków, a do drogerii Natura i osławionego Kobo nie miałam wtedy dostępu. Byłam w gorącej wodzie kąpana, kosmetyk chciałam mieć "na już", wybrałam więc, jak mi się wtedy wydawało, najmniejsze zło. Teraz myślę, że lepszym wyjściem byłoby nie używanie bronzera w ogóle, co i tak dość szybko się stało, bo nie mogłam patrzeć na to, co widziałam w lustrze. Ta historia to nie tyle antyreklama konkretnego kosmetyku, a bardziej przestroga by nie być pochopnym i zwyczajnie nie kupować bubli.
Myślę, że zdjęcia najlepiej oddadzą jaką krzywdę zrobiłam sobie wybierając bronzer Manhattan'u. Dla porównania pokazuję go w zestawieniu z bronzerem Kobo, który ma najbardziej naturalny odcień z drogeryjnych bronzerów. Na szczęście to pomarańczowe paskudztwo nałożyłam na twarz tylko kilka razy, a potem zakupiłam bronzer, po użyciu którego nie wyglądam jak spalona pomarańcza.
/ po lewej - Kobo /
/ po prawej - Manhattan /
NIVEA / ODŻYWKA ODBUDOWUJĄCA LONG REPAIR
Producent dedykuje odżywkę właścicielkom włosów łamliwych, rozdwajających się lub długich. W składzie znajdziemy olejek babassu i płynną keratynę, które mają za zadanie wzmocnić i odbudować strukturę włosa. Sam kosmetyk rzeczywiście włosy wygładza, tylko że, w moim przypadku, jego użycie kończy się kompletnie przyklapniętą fryzurą. Włosy są bez wyrazu, ciężkie i sztywne, wyglądają tak jakbym w ogóle ich nie umyła. Jeśli chodzi o nawilżenie, nie zauważyłam żadnej zmiany w kondycji włosów. Zapach też mnie nie zachwycił, jest słodkawy i mdły. Nie lubię wyrzucać kosmetyków, więc spróbuję ją zdenkować w jakiś inny sposób, bo na moich włosach już na pewno się nie pojawi.
ZIAJA / SOFT ANTY-PERSPIRANT W KREMIE
Z kosmetykami Ziaji mam tak, że albo je uwielbiam, albo nienawidzę. Do tej pory używałam sprawdzonego produktu Vichy, ale że wciąż chcę próbować czegoś nowego, więc kupuję, później testuję, żałuję i przepraszam się z moimi pewniakami. I tak w koło. Najczęściej sięgam właśnie po anty-perspiranty w kulce, bo są małe, poręczne i bardzo wygodne w użyciu. Ten miał zapewnić dwukierunkowe działanie przeciw poceniu, a w składzie nie znajdziemy parabenów, alkoholu, barwników czy konserwantów. Tym opisem na etykietce bardzo pozytywnie zapunktował i trafił do koszyka. Myślę, że w zupełności wystarczy jeśli powiem, że absolutnie nie zapobiega poceniu oraz zostawił żółte ślady na białej bluzce i białe smugi na czarnej. Mimo zapewnień producenta, że śladów nie zostawia. Niestety to kosmiczny kosmetyczny bubel.
______________________________
Znacie te kosmetyki? Może macie inne doświadczenia?
Czekam na Wasze opinie w komentarzach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
_________________________________________________
Masz do mnie jakiekolwiek pytanie?
Zadaj je proszę pod najnowszym wpisem.
Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! ♡
Wszystkie komentarze zawierające autopromocję lub linki
reklamowe nie będą publikowane. Szanujmy siebie nawzajem!
__________________________________________________